Balans ryzyk – nowy wpis na blogu Doroty Gardias

Balans ryzyk 

 
Od ostatniego mojego wpisu teoretycznie nie minęło zbyt wiele czasu. Zaledwie dwa tygodnie temu, na łamach naszej związkowej strony internetowej pisałam o tym w jaki sposób Rząd Rzeczypospolitej Polskiej kształtuje politykę budżetową. O wydatkach ukrywanych poza budżetem. O bardzo niesprawiedliwym podejściu do poszczególnych grup, dla których Państwo Polskie jest w efekcie pracodawcą lub organem finansującym wynagrodzenia z naszych podatków. Co tym razem zainspirowało mnie do popełnienia kolejnego tekstu? 
 
Kilka kwestii wartych jest wyjaśnienia. 
 
Po pierwsze, chodzi o wysokość płacy minimalnej w 2023 roku, a w zasadzie o jakość, sposób kształtowania debaty na ten temat. Jako działaczka związkowa nie mam wątpliwości, że płace minimalną należy podnosić. Gdybyśmy wyrwali z bardzo szerokiego kontekstu zdarzeń i procesów otaczających i wpływających na życie społeczno – gospodarcze wydane przez Radę Ministrów rozporządzenie dotyczące wysokości minimalnego wynagrodzenia w roku następnym, to w zasadzie można by zaklaskać i zakończyć dywagację. Nie ma przecież żadnych wątpliwości, iż dynamika wzrostu płacy minimalnej jest związana z wysoką inflacją i próbą utrzymania relacji popytowo – podażowych na poziomie, który utrzyma nas w bezpiecznej odległości od gwałtownego spowolnienia gospodarczego, a w efekcie – od dramatycznej recesji. Tyle, że realia są o wiele bardziej skomplikowane. 
 
I właśnie dlatego, po drugie, zachęcam do przyjrzenia się wypowiedziom analityków, ekonomistów, polityków o różnych rodowodach i perspektywach. Wyobrażam sobie, że spora część Polek i Polaków nie wie dzisiaj kompletnie komu ma wierzyć, komu ufać, jakiego rodzaju prawdę przyswoić. Analitykom Forum Obywatelskiego Rozwoju, wieszczącym katastrofę, Prezesowi Polskiego Funduszu Rozwojowego, Polskiemu Towarzystwu Ekonomicznemu, a może najprościej zaufać tym, którzy sprawują dziś władzę? 
 
Kilka elementów tej batalii pomiędzy próbami zapewnienia świętego spokoju, a histerią jest niezaprzeczalnych. Przede wszystkim, funkcjonujemy w ekosystemie podwyższonej inflacji. Na pewno, w wymiarze jednostki, jesteśmy ofiarami kryzysu energetycznego, którego skutkiem są drastyczne podwyżki cen energii, które to z kolei przekładają, a w zasadzie przełożą, na podwyższone koszty prowadzenia działalności, życia, funkcjonowania JST. 
 
Pewne jest również to, że Rząd płacy minimalnej jako tako nie podwyższa, a wydaje rozporządzenie dotyczące tego jakie minimum obejmuje pracodawców. Warto być na to uważnym słysząc rozpromienionego Prezesa Rady Ministrów, który ogłasza podwyżkę płacy minimalnej tak jakby to Rząd miał te podwyżki bezpośrednio finansować. A w rzeczywistości Rząd w odniesieniu do pracowników publicznej ochrony zdrowia, służb mundurowych i pracowników cywilnych tych służb, nauczycieli może sobie przechodzić obok wysokości płacy minimalnej w sposób całkowicie obojętny. Już wielokrotnie bywało tak, że Rząd w ostatnich latach podnosił minimalne wynagrodzenie, czyli stymulował podwyżki w przeważającej mierze w sektorze prywatnym, nie wykazując jednocześnie tej samej konsekwencji wobec grup zawodowych sektora finansów publicznych. Dlatego jeśli strona rządowa mówi „podnosimy płacę minimalną” to należy mieć z tyłu głowy, że ten komunikat oznacza w efekcie „nakazujemy podwyższać pensje w sektorze prywatnym, a u nas się zobaczy”. Dlatego nie raz i nie dwa, w ostatnich latach spotykaliśmy się z przypadkami pielęgniarek, które postanowiły opuścić zatrudnienie w szpitalu i zająć się zabiegami kosmetologicznymi, nauczycieli którzy opuścili publiczne placówki i z powodzeniem znajdowali sobie miejsce w sektorze prywatnym, podobnie funkcjonariusze służb. 
 
Oczywiście, w najbliższych miesiącach może dojść do schłodzenia popytu na pracę w prywatnych przedsiębiorstwach. Szczególnie niebezpieczne sygnały dla pracowników można odczytać z branży budowlanej czy gastronomicznej. Kryzys energetyczny, któremu Rząd RP jak dotąd nie stawił skutecznie czoła może doprowadzić do wielkiego rozczarowania wśród niektórych grup zatrudnionych. Nie dość, że płace mogą runąć w dół, a wspomniana przeze mnie podwyżka będzie zaledwie ograniczać straty to na dodatek niektórzy po prostu mogą zostać objęci zwolnieniami. 
 
Po trzecie, tak działa właśnie spirala spekulacji. Przekornie rzecz ujmując, firmy w ostatnim czasie odnotowywały rekordowe zyski. Depozyty pękają w szwach! Tak twierdzą niektórzy analitycy. Konfrontując opisane przed chwilą efekty „analiz” z przeciwstawnymi przesłankami, a także twitterowymi podatkami od zysków nadzwyczajnych można zaryzykować, że czeka nas raczej seria szykan i ostrych zakrętów. Należy się spodziewać sytuacji całkowicie heterogenicznej – część firm będzie drastycznie ciąć koszty z przyczyn obiektywnych, a inni posłużą się panującym nastrojem jako narzędziem do zaoszczędzenia na pracownikach. 
 
Po czwarte, za wbicie tego przysłowiowego klina pomiędzy pracownika, a pracodawcę możemy „podziękować” premierowi Morawieckiemu i jego współpracownikom. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Odważne podnoszenie płacy minimalnej, które w pełni popieramy, w obecnej sytuacji – postpandemicznej, związanej z sytuacją na Ukrainie i jej skutkami to zabieg polegający na obniżeniu ryzyka katastrofy społecznej – szalejącego bezrobocia, zubożenia, rozwarstwienia społecznego i tak dalej. Trzeba jednak pamiętać, że wraz z obniżeniem ryzyka społecznego należy obniżać ryzyka katastrofy gospodarczej. I tu wracam do kilkuset procentowych podwyżek cen energii. Rząd w tej sprawie dokonał serii taktycznych porażek. Zdaję sobie sprawę, że podnieść płace minimalną czyli w efekcie podpisać dokument, a potem niech się dzieje co chce, jest łatwo. Wystarczą przysłowiowe –  długopis, kartka i pieczątka. Zdecydowanie trudniej jest przezwyciężyć skutecznie zagrożenia związane z rosnącymi cenami energii, załatwieniem węgla na zimę. Tym bardziej, że chrustu może nie starczyć, a oponami zabronił palić premier Jarosław Kaczyński. 
 
Tak więc, po piąte – pracodawcom, przedsiębiorcom, dokładnie tak samo jak nam, stronie pracowników, należy się prawo do dialogu społecznego. Nie ma zdrowszego stanu niż stan równowagi, balansu. Przedsiębiorcy powinni otrzymać wsparcie w zakresie obniżenia kosztów związanych z cenami energii. Po to, aby nie otwierać na nowo, zamykających się w ostatnich latach drzwi prowadzących do świata, w którym konkurowaliśmy wyłącznie w oparciu o niższe koszty pracy. Po to, aby strona pracowników miała instrument wpływu i walki o swój interes. Po to, aby ta podwyżka płacy minimalnej nie stała się w praktyce farsą. 
 
Po szóste, po to, aby po raz kolejny nie dzielić strony społecznej.