Komu zaufać? Nowy wpis Doroty Gardias na blogu FZZ

Forum Związków Zawodowych istnieje już 20 lat. Powstaliśmy w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej i jesteśmy trochę starsi, aniżeli trwająca od 2005 roku wojna polsko – polsko. Jesteśmy jedyną, liczącą się siłą związkową w Polsce, która nie ulega wpływom żadnej partii politycznej. Zrzeszamy różne środowiska, ale żadna, żaden z nas nie ma wątpliwości, że na pierwszym miejscu stawiamy pracownice i pracowników. 

Zaczynamy nową kadencję. I jednocześnie wchodzimy w kolejną epokę konfliktu tożsamościowego prowadzonego przez przedstawicieli różnych rzeczywistości – politycznych, medialnych, kulturowych. Nasza apartyjność nie oznacza apolityczności, albowiem wszystko co nas otacza staje się z roku na rok coraz bardziej nasiąknięte polityką, rozumianą jako twardy spór o prawdę.

Spór jest istotą polityki, ale to też slogan, który usprawiedliwia wszelkie dysfunkcje zachodzące w debacie publicznej. Bez względu na to w jakim położeniu tego konfliktu tożsamościowego się znajdziemy, możemy odkryć, że on nie dotyczy bezpośrednio spraw odnoszących się do życia tych, których reprezentujemy. Owszem, trwa walka o wyborców i w tym celu wykorzystuje się chociażby temat inflacji, niskich wynagrodzeń w sektorze finansów publicznych, problemów demograficznych, wzrastającego zadłużenia gospodarstw domowych. 

Tyle, że spór nie toczy się wokół rozwiązań problemów, dlatego że problem stał się celem i narzędziem do uprawiania polityki. Jako działaczka związkowa z wieloletnim doświadczeniem mogę z ręką na sercu powiedzieć, że pamiętam czasy, w których polityka była dziedziną, przestrzenią w której spór był instrumentem rozwiązywania problemów natury społeczno – gospodarczej. Dziś problemy natury społeczno – gospodarczej stały się wyodrębnioną dziedziną, wykorzystywaną do prowadzenia wspomnianej wojny tożsamościowej. Może, między innymi, właśnie dlatego dziś główną osią sporu w środowiskach opozycji jest docelowa konfiguracja wyborcza? Może właśnie dlatego rządzący dziś koncentrują się na przekonywaniu nas, że wszystko jest w porządku? 

W rozmowach z pracownicami i pracownikami, różnych grup zawodowych słyszę nieustanne pytanie – komu można dziś zaufać? I to nie jest pytanie o polityków, a w ogóle o wszystkich reprezentantów szeroko pojętej debaty publicznej. W jakiej Polsce tak naprawdę żyjemy? W jakiej będziemy żyć? Wbrew pozorom, mamy do czynienia z fundamentalnym problemem rozdarcia, rozszczepienia się rdzenia społecznego, narodowego. Żyjemy na różnych planetach, ponieważ pomimo oczywistych, typowych dla państw demokratycznych różnic, zaczynamy w zupełnie odrębny sposób definiować podstawowe, dotąd niezachwiane pojęcia. 

Po raz kolejny w naszej historii mamy problem z funkcjonowaniem pod jednym dachem. Warto przy tym pamiętać, że wojna, nawet tożsamościowa jest bardzo kosztowna i uderza w najsłabszych. W swoich skutkach oznacza ona niepewność jutra, poczucie ogromnej frustracji (strajki, protesty), ograniczenie transparentności procesów decyzyjnych (zwiększenie wydatków poza budżetem, poza kontrolą parlamentu), obniżenie jakości życia (wzrost inflacji bazowej), osłabienie państwa jako instytucji (tragiczna sytuacja w systemie edukacji i oświaty, ochronie zdrowia, wymiarze sprawiedliwości) czy obniżenie zdolności do podejmowania strategicznych decyzji (niepewna przyszłość polskiej suwerenności energetycznej). 

Walcząc o prawa pracownicze walczymy o państwo, w którym napędem sporu politycznego są wyzwania społeczno – gospodarcze, a nie na odwrót.